Girl power... W poszukiwaniu dawnej siebie.
Zgubiłam się... Zapomniałam o dawnej ja. Dopiero ten weekend otworzył mi oczy jak bardzo nie żyję. Kilka ostatnich lat to była walka o siebie, a właściwie dawną mnie, która skryła się w tej wielkiej skorupie tego coraz cięższego, narzekającego ciała. Żyłam od krótkiej podróży, do podróży, w podrygach wolności, człapiąc w dziecięcym tempie po górach, a częściej dolinach. Jak bardzo to stacjonarne życie mi dopiekło otwarły mi oczy te dwa dni, kiedy z powrotem poczułam wolność i radość. Punktem kulminacyjnym w którym powiedziałam dość, stał się moment, kiedy stając do zdjęcia i próbując się uśmiechnąć zaczęły drżeć mi mięśnie twarzy, tak, że nie umiałam nad nimi zapanować. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę ostatnio wcale się nie śmieję, zaciskam tylko zęby. A w ten weekend poczułam dawną siebie... Przypomniałam sobie o dawnych zimowych wędrówkach, o imprezach do białego rana pełnych śmiechu, tak, że bolał brzuch. O tańcach na stole i radości. O szlakach, na których brnęłam w śnie...