Girl power... W poszukiwaniu dawnej siebie.

 

Zgubiłam się... Zapomniałam o dawnej ja. Dopiero ten weekend otworzył mi oczy jak bardzo nie żyję. Kilka ostatnich lat to była walka o siebie, a właściwie dawną mnie, która skryła się w tej wielkiej skorupie tego coraz cięższego, narzekającego ciała. Żyłam od krótkiej podróży, do podróży, w podrygach wolności, człapiąc w dziecięcym tempie po górach, a częściej dolinach. Jak bardzo to stacjonarne życie mi dopiekło otwarły mi oczy te dwa dni, kiedy z powrotem poczułam wolność i radość. Punktem kulminacyjnym w którym powiedziałam dość, stał się moment, kiedy stając do zdjęcia i próbując się uśmiechnąć zaczęły drżeć mi mięśnie twarzy, tak, że nie umiałam nad nimi zapanować. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę ostatnio wcale się nie śmieję, zaciskam tylko zęby. A w ten weekend poczułam dawną siebie... Przypomniałam sobie o dawnych zimowych wędrówkach, o imprezach do białego rana pełnych śmiechu, tak, że bolał brzuch. O tańcach na stole i radości. O szlakach, na których brnęłam w śniegu po pas, podążając za nartą przyjaciela. Pochłonięta domem, rodziną, obowiązkami w pracy zapomniałam o sobie - o swoich potrzebach i o tym co daje mi szczęście, co mi w duszy gra. Justyna (którą tam poznałam) powiedziała mi "lepiej żyć jak tygrys przez rok, niż przez całe życie jak owca". Ostatnio byłam owcą, ale tygrys się rodził. A jak to się stało, że pojechałam? Było mi źle w tej codzienności i napisałam na fejsie "pewnego dnia rzucę to wszystko i wyjdę z domu niby po chleb". Tak... było mi źle, dopóki nie zadzwoniła Polly. Wspaniała osoba z którą ostatnio widziałam się tylko na festiwalach górskich, cudna kobitka którą podziwiam za pozytywną energię, za wytrwałość, za wiedzę, za kreatywność. Polly pocieszyła mnie i kazała zarezerwować weekend, bo jadę na Velką Belkę. Zebrałam się na ten weekend dzięki niej i dzięki niej i dziewczynom które spotkałam, które chciały mnie słuchać, czuję że żyję. A już prawie chciałam zrezygnować i nie jechać... W górach spotkałam grupę kolorowych dziewczyn pełnych pasji, radości życia, z problemami podobnych do moich, choć w większości sporo młodszych. "W górach jest wszystko co kocham..." I choć wiem, że w covidowych czasach nie powinnam spotkać na drodze grupy osób, to nie przejmują się tym. Mogę żyć tydzień jak tygrys, bo nie chcę żyć dalej jak owca...
Dziękuję dziewczyny!


Polecam stronę Polly: www.pollyenespana.blogspot.com oraz Poniosło nas | Facebook

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BUŁGARIA. Dzień 4 - popołudnie. Dolina Róż. Groby trackie i Muzeum Róż w Kazanłyku.

SPANIE NA DZIKO W NAMIOCIE DACHOWYM. Co wziąć ze sobą w świat?

RUMUNIA. Tydzień drugi.