Cena za przebywanie w zielonym.
Przez ostatnie tygodnie czułam się bardzo słabo. Drętwiały mi ręce i zaczęły drżeć, nogi miałam jak z waty, wciąż byłam senna i słaba. Bolała mnie głowa. Budziłam się w nocy i nie umiałam spać, miałam palpitacje serca i bóle w różnych częściach ciała. Wszystko zwalałam na pocovidowe rewelacje lub poszczepionkowe po Astrze, brak ruchu, siedzenie przed komputerem albo na stres, którego niemało w mojej pracy. Mój stan się pogarszał, a ja się czułam bezsilna. Zaczęłam się badać. Wyszło nieoczekiwanie. Diagnoza borelioza. Zdaje się, że w życiu wszystko ma swoją cenę, również przebywanie w zieleni :) Kleszcze i komary bardzo mnie lubią. Jednego dnia miałam nawet osiem kleszczy, jednak nigdy nie miałam rumienia i się nie zbadałam. Przestrzegam - badajcie się po lecie. To zdradliwa choroba. Teraz czeka mnie antybiotyk i długie leczenie... Będziemy się też szczepić na odkleszczowe zapalenie mózgu. Wszystkim nomadom chodzącym po chaszczach radzę.