Moje wakacje i przepis na szczęśliwe życie...
Miałam piękne wakacje... Trzy tygodnie w Bułgarii, tydzień na Kaszubach, tydzień w Karkonoszach. W końcu rozwinęłam się fotograficznie idąc na warsztaty Magdy Wasiczek i Karola Nienartowicza, gdzie poznałam fantastycznych ludzi. W te wakacje od pierwszego dnia wolnego czułam się jak zerwana ze smyczy. Chciałam chłonąć świat całą sobą i zachłysnąć się nim. Przez ostatnie dwa lata nie miałam czasu dla siebie, dla rodziny. Nie miałam czasu by spać, jeść, spokojnie podyskutować z dziećmi. Siedziałam non stop przed komputerem marudząc. Do tego doszło osłabienie związane z COVIDem i boreliozą. Zrezygnowałam z tego co mogło mnie wykończyć... Poukładałam ten chaos. Zaczęłam dbać bardziej o siebie. Środowisko szkolne nie należy do najłatwiejszych, człowiek wciąż się stara, robi wszystko jak trzeba, a wciąż czuje się jak na placu boju, gdzie zagrożenie może przyjść z każdej strony - od uczniów, rodziców i współpracowników niestety... Non stop ktoś cię krytykuje bezpodstawnie, ocenia, jest z ciebie niezadowolony - to bardzo obciążające psychicznie i niewielu to wytrzymuje. Mało jest chwil kiedy dostajesz pochwałę, kiedy ktoś mówi, że zrobiłeś dobrą robotę. Mnie się to zdarzyło na koniec roku szkolnego, kiedy uczniowie i rodzice mi dziękowali za moją pracę, chwalili moje zaangażowanie i profesjonalizm, a nauczyciele ciepło żegnali mnie jako wicedyrektora szkoły. To wzruszające chwile, które ze mną zostaną na zawsze. Niestety mam świadomość, że ta szkolna, nieprzyjemna walka z niektórymi powróci 1 września, ale teraz do niej łapię dystans i czuję się o wiele silniejsza. W wakacje w końcu mogłam odechnąć. Początkowo czułam się zagubiona - że jak niby... nikt nie dzwoni, nic ode mnie nie chce, nic nie muszę? W te wakacje zrozumiałam co się liczy w życiu najbardziej, czego chcę, a czego nie chcę. W te wakacje były też smutne chwile - pochowałam przyjaciół, dowiedziałam się o ich poważnych chorobach... Wiem, że całe życie poświęcili innym, często rezygnując z samych siebie. Uznałam, że nie pójdę tą drogą... Czasem trzeba zacząć bardziej myśleć o sobie. Czytając wpis Magdy Gorzkowskiej też postarałam się zebrać myśli w podobny sposób. Po czterdziestce człowiek jest jak oszlifowany diament z bagażem doświadczeń i błędów… I w końcu dochodzi do właściwych wniosków i może też radzić innym.
Przepis na życie szczęśliwe
- w moim życiu dominują takie emocje jakie chcę żeby dominowały - nie wstydzę się ich,
- nie tworzę problemów, których nie ma,
- staram nie martwić się na zapas,
- żyję tu i teraz,
- dbam o swoją wolność,
- dbam o zdrowie swoje i bliskich,
- doceniam to co mam,
- kocham ludzi i zwierzęta,
- pielęgnuję przyjaźnie,
- problemy traktuję jako lekcje i wyzwania,
- staram się utrzymywać równowagę we wszystkich sferach - równoważę pracę i czas wolny,
- nawet w najgorszej sytuacji staram się dostrzegać plusy i mam świadomość, że zawsze może być gorzej,
- nie marnuję energii na niepotrzebne rzeczy, nieodpowiednich ludzi,
- toksycznych ludzi i głupców omijam z daleka ale z uśmiechem na twarzy,
- wampirom energetycznym nie wchodzę w drogę lub mówię im dość,
- nie zaśmiecam głowy niepotrzebnymi informacjami,
- robię rzeczy, które sprawiają mi radość i rozwijają mnie,
- nie postępuje wbrew sobie,
- potrafię odpuszczać, zrezygnować z czegoś co mi nie daje satysfakcji,
- nie przekonuję przekonanych - olewam,
- żyję tak, by mi było dobrze, a nie by zadowalać innych,
- czuję, że jestem fajna i zasługuję na dobroć, życzliwość i miłość bez względu co sądzą o mnie inni,
- mam dystans,
- nie biegam za pieniądzem,
- biegam po lasach, w przyrodzie i dziczy - co mi daje oddech i poczucie wolności,
- daję sobie czas na sen i wypoczynek,
- oglądam mało telewizji - ograniczam się do faktów, a nie plotek, sensacji i pomówień,
- nie przywiązuję się do niczego,
- nie zawiszczę, nie zazdroszczę, jestem życzliwa - dobrze życzę innym i cieszę się ich szczęściem,
- nie patrzę wstecz, nie rozpamiętuję krzywd,
- skupiam się na dawaniu i dzieleniu wszystkim co mam z innymi,
- minimalizuje materię w moim życiu,
- dom traktuję jak noclegownię, a świat jak ogród w którym przesiaduję,
- wiem, że nie muszę nikomu niczego udowadniać,
- nie spinam się i nie zafiksowuję - każdy ma swoje przeznaczenie, które i tak się wypełni bez względu na to czy masz ciśnienie,
- jestem sobą,
- czerpię przyjemność z pracy,
- wierzę, że do odważnych świat należy, więc staram się być odważna, otwarta i szczera,
- wstaję wcześnie rano każdego dnia, podejmując wysiłek i angażując się całym sercem we wszystko co robię, ale nigdy nie kosztem własnego zdrowia, szczęścia i rodziny,
- żyję w zgodzie ze swoimi zasadami, choć są momenty w życiu, że o powyższych zapominam.
Komentarze
Prześlij komentarz