Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2021

BUŁGARIA. Dzień 4 - popołudnie. Dolina Róż. Groby trackie i Muzeum Róż w Kazanłyku.

Obraz
  Bułgarska Prowansja? Ojjj tak... To miejsce jest piękne i warte odwiedzenia. Dolina Róż ( 42°42'16.6"N 25°19'37.2"E;  42.704600, 25.327000)  to miejsce pełne kwiatów i zapachów. Nie trafiliśmy na czas kiedy kwitną tu róże (w czerwcu), ale i tak widoki lawendowych i słonecznikowych pól z porozrzucanymi tu i ówdzie trackimi grobowcami są rajem dla oczu.  Napełniliśmy wodę (42°42'12.2"N 24°37'57.4"E; 42.703400, 24.632600) i pojechaliśmy zwiedzać. Grobowce trackie i kurhany są tu wszędzie. Można by rzec Dolina Królów... My zwiedziliśmy dwa grobowce, na więcej nie było czasu.  Pierwszy przez nas zwiedzany grobowiec należał do Seuthesa III (42°41'58.6"N 25°20'01.0"E; 42.699600, 25.333600). Seuthes III był królem Królestwa Odrysów z Tracji od ok. 331 do c. 300 p.n.e. i założycielem pobliskiego trackiego miasta Seuthopolis. Jest to jeden z najbardziej wyszukanych grobowców w Dolinie Władców Trackich. W pierwszej komnacie grobowca złożono ...

BUŁGARIA. Dzień 4 - rano. Trojan i Monument Wolności. Bałkan Środkowy.

Obraz
Spędziliśmy piękny wieczór nad rzeką Osym w bardzo ładnym miejscu ( 43°06'55.4"N 24°43'35.8"E) . Nad czystą rzeką pełną kwitnących glonów latały ważki i ptaki. Żaby dały koncert. Zmierzając do Doliny Róż wstąpiliśmy na targ w Trojan. Uwielbiam chodzić na targ. Chłonę wtedy zapachy, cieszę się kolorami i folklorem danego miejsca. Na targu było sporo ludzi. Na stoiskach kukurydze, papryki, fasola i zielenina. W jednym miejscu pan sprzedawał miedzianą maszynerię do produkcji rakiji (miejscowego trunku). Sama bym sobie sprawiła, gdybym miała miejsce w domu. Niestety 49m2 nie dałoby rady ;) Przesuwając się dalej od Trojan zaczął się teren górzysty Bałkanów Środkowych. Zatrzymaliśmy się w na parkingu pod Monumentem Wolności - miejsce to powstało dla upamiętnienia wyzwolenia spod niewoli Osmanów w 1778 roku i Niemców w 1944 r. ( 42°46'37.2"N 24°36'51.5"E) Bardzo piękny widok rozpościera się z wysokości 1600 m n.p.m.  Wejście jest łatwe, a na parkingu czekaj...

Moje wakacje i przepis na szczęśliwe życie...

Obraz
  Miałam piękne wakacje... Trzy tygodnie w Bułgarii, tydzień na Kaszubach, tydzień w Karkonoszach. W końcu rozwinęłam się fotograficznie idąc na warsztaty Magdy Wasiczek i Karola Nienartowicza, gdzie poznałam fantastycznych ludzi. W te wakacje od pierwszego dnia wolnego czułam się jak zerwana ze smyczy. Chciałam chłonąć świat całą sobą i zachłysnąć się nim. Przez ostatnie dwa lata nie miałam czasu dla siebie, dla rodziny. Nie miałam czasu by spać, jeść, spokojnie podyskutować z dziećmi. Siedziałam non stop przed komputerem marudząc. Do tego doszło osłabienie związane z COVIDem i boreliozą. Zrezygnowałam z tego co mogło mnie wykończyć... Poukładałam ten chaos. Zaczęłam dbać bardziej o siebie. Środowisko szkolne nie należy do najłatwiejszych, człowiek wciąż się stara, robi wszystko jak trzeba, a wciąż czuje się jak na placu boju, gdzie zagrożenie może przyjść z każdej strony - od uczniów, rodziców i współpracowników niestety... Non stop ktoś cię krytykuje bezpodstawnie, ocenia, jest ...

BUŁGARIA. Dzień 3. Jaskinie krasowe i Łowecz.

Obraz
Wstał dzień i naszym planem stały się jaskinie – niebylejakie. Nie ma takich w Polsce. Olbrzymie sale krasowych jaskiń z prześwitami w skale… Jednak ich piękno miało nas jeszcze zaskoczyć. Pierwszą z nich którą odwiedziliśmy był tzw. Most Diabła, Diabelski Most ( 43°18'54.7"N 23°33'06.8"E)  czy jak kto zwał… Jaskinia jest ogromnym mostem rozpościerającym się nad głowami.  Szliśmy do niej od miejsca parkingowego ( 43°18'42.6"N 23°33'22.9"E)  około kilometr łąkami i lasem, wzdłuż pięknego wąwozu. Trzeba było Mapeta wziąć na smycz, bo wariat latał za jaszczurkami zwinkami, które zmykały nam tuż przed nosem – piękne zielone, duże i zwinne. A Mapet, jak to Mapet instynktownie by wskoczył za nimi do wąwązu. Na szlaku do Diabelskiego mostu można było pomoczyć nogi w strumieniu i usiąść przy specjalnie przygotowanych turystycznych wiatach, a nawet zrobić grilla. Sama jaskinia przepiękna, a ponieważ na jej dnie zbiera się woda, dzieciaki pobiegały po mostka...

BUŁGARIA. Dzień 2. Belogradczik.

Obraz
Raniutko zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy. Wypiliśmy najlepszą kawę na świecie i najlepsze lody – Corso, które serwuje zwykła stacja paliw Rompetrol. Jechaliśmy dość długo, mijając wiele pięknych miejsc. Do Belogradczika dojechaliśmy dość późno – ok 17.00, ale może to i dobrze, bo największe upały dopadały nas gdy tylko na chwilę wyszliśmy z samochodu. Jak dobrze mieć klimę 😊 Przejechaliśmy przez miasteczko, gdzie widać było, że czas się zatrzymał w czasach ciężkiej komuny. Parking jest tuż pod fortecą. Zapłaciliśmy kilkanaście lewa i weszliśmy oglądać to cudo w upale – dokuczliwym, ale mniejszym niż ten z południa. Belogradczik to niesamowite miejsce. Patrząc na fortecę i skały ma się wrażenie, że wchodzi się do świata baśni, gdzie pojawią się zaraz dwie wierze, oko Saurona, elfy i krasnoludy. Forteca została założona już w III w. n. e. przez Rzymian i miała pilnować drogi, potem weszła pod panowanie Bizancjum, a następnie Bułgarów oraz Cesarswa Osmańskiego. Fortecę zajęli Turcy, dla...

BUŁGARIA. Dzień 1. W drodze do Bułgarii...

Obraz
  Wyruszyliśmy z domu ok 7.00, nie za wcześnie, bo byliśmy zmęczeni weekendem. A jak wyglądał weekend? Cały czas w rozjazdach. Spędziłam ten weekend u Magdy Wasiczek, która uczyła mnie fotografować kwiaty. Jeszcze w niedzielę poprzedzającą wyjazd wstawałam o 3.00, aby dojechać do niej, więc ciężej mi było wstać kolejnego dnia, czyli w dzień wyjazdu – poniedziałek.  Strzeliliśmy sobie mocną kawkę i wyruszyliśmy, jakoś bez entuzjazmu. Pakowania nie było dużo bo tym razem miałam zabudowę, więc wszystko co potrzebne (oprócz ubrań) mieliśmy w samochodzie. Trasę znaliśmy, podobną jechaliśmy do Rumunii, tyle, że tym razem przejeżdżaliśmy przez inne przejście graniczne. Mimo pandemii kontroli na granicach nie było. Jedynie Słowacy coś zagadali, ale bardziej dla przykładu. Rumuni wcale (kocham ten naród), a Bułgarzy na granicy starali się odczytać coś z naszego paszportu covidowego, na zwykłe paszporty nawet nie spojrzeli, więc i tak mógłby przejechać każdy. Cały rok planowałam punkty ...